Rozdział 20

Reformacja

        Pomimo wszelkich prześladowań i skazywania na śmierć świętych, wszędzie byli wzbudzani żywi świadkowie. Aniołowie Boga wykonywali powierzone im dzieło. Przeszukiwali najciemniejsze miejsca i wybierali z ciemności mężów szczerego serca. Wszyscy tkwili w błędach, a mimo to Bóg wybrał ich tak, jak powołał Saula, jako wybrane narzędzia do niesienia jego prawdy i podniesienia swych głosów przeciwko grzechom jego ludu z imienia. Aniołowie Boga działali na Marcina Lutra, Melanchtona i innych, w różnych miejscach, by zapragnęli żywego świadectwa słowa Boga. Wróg przyszedł na podobieństwo powodzi i trzeba było wznieść przeciwko niemu standart. Luter był wybrany aby stawił czoła burzy i stanął przeciwko presji upadłego kościoła oraz wzmacniał niewielu, wiernych swojemu świętemu powołaniu. Zawsze obawiał się obrazić Boga. Próbował uczynkami zdobyć łaskę Boga; ale nie był zadowolony, dopóki blask światła z nieba nie wygonił mroku z jego umysłu i doprowadził go do polegania nie na uczynkach, lecz na zasługach krwi Chrystusa; by mógł przystąpić do Boga osobiście, bez pośrednictwa papieży lub spowiedników, lecz jedynie przez Jezusa Chrystusa. O, jak cennym było dla Lutra to poznanie! Otrzymał nowe i wspaniale światło, które zaświtało w jego zaćmionym umyśle i usunęło przesądy, bardziej niż najbogatszy ziemski skarb. Słowo Boga było nowością. Wszystko było zmienione. Księga, której się obawiał, ponieważ nie potrafił w niej dostrzec piękna, była życiem, życiem dla niego. Była mu radością, pociechą, błogosławionym nauczycielem. I nic nie mogło go odwieść od studiowania jej. Bał się śmierci; lecz gdy czytał słowo Boga, znikły wszystkie obawy i zachwycił się charakterem Boga i umiłował go. Badał słowo Boga dla siebie. Rozkoszował się obfitymi skarbami, jakie w sobie zawierało, a potem zaczął badać je dla zboru. Był oburzony grzechami tych, w których pokładał zaufanie odnośnie zbawienia. Zobaczył wielu otoczonych tymi samymi ciemności, w jakich on tkwił. Z niepokojem szukał sposobności, by wskazać im Baranka Boga, który jedynie gładzi grzechy świata. Podnosząc głos przeciwko błędom i grzechom papieskiego kościoła, żarliwie usiłował złamać okowy ciemności, które skuwały tysiące i nakłaniały je, by wierzyły w zbawienie z uczynków. Pragnął być zdolnym otworzyć ich umysły na prawdziwe bogactwa łaski Boga i na wspaniałość zbawienia, które można osiagnąć przez Jezusa Chrystusa. W mocy Ducha Świętego podniósł swój głos żarliwie, wołając przeciwko grzechom istniejącym u przywódców kościoła; a gdy spotkał się z burzą oporu ze strony kapłaństwa, nie stracił odwagi; gdyż mocno polegał na silnym ramieniu Boga i całkowicie ufał, że dzięki niemu odniesie zwycięstwo. Gdy coraz dalej toczył bój, wzmagała się przeciwko niemu wściekłość księży. Nie chcieli się zreformować. Wybrali by ich pozostawiono w wygodzie, w rozwiązłych przyjemnościach i nikczemnościach. Pragnęli utrzymać kościół w ciemności.

        Widziałam, że Luter był zapalony i gorliwy, nieustraszony i zuchwały w ganieniu grzechu i bronieniu prawdy. Nie obawiał się bezbożnych ludzi i diabłów. Wiedział, że z nim jest Ten, który jest potężniejszy od nich wszystkich. Luter posiadał płomienność, zapał, odwagę i śmiałość, ale czasami mógł iść za daleko; lecz Bóg powołał Melanchtona, który miał wprost przeciwny charakter, aby wspierał Lutra w prowadzeniu dzieła reformacji. Melanchton był nieśmiały, bojaźliwy, ostrożny i posiadał wielką cierpliwość. Był wielce umiłowany przez Boga. Jego znajomość Pism była bardzo wielka, a jego rozsądek i mądrość znakomite. Jego miłość do dzieła Boga była równa miłości Lutra. Pan spoił te dwa serca ze sobą i mężowie ci stali się nierozłącznymi przyjaciółmi. Luter był dla Melanchtona wielką pomocą, gdy groziło mu niebezpieczeństwo bycia bojaźliwym i powolnym, a Melanchton był wielką pomocą dla Lutra, by powstrzymywać go od zbyt pochopnego działania. Dalekowzroczna ostrożność Melanchtona czesto zapobiegała trudnościom, które na dzieło Boga mogłyby przyjść, gdyby dzieło pozostawione zostałoby tylko Lutrowi; zaś częstokroć dzieło nie posunęłoby się naprzód, gdyby pozostawiono je jedynie Melanchtonowi. Pokazano mi mądrość Boga w wyborze tych dwóch mężów, o odmiennych charakterach, aby razem prowadzili dzieło reformacji.

        Potem zostałam przeniesiona wstecz, w czasy apostolskie i widziałam, że Bóg wybrał na towarzyszy zapalonego i gorliwego Piotra i łagodnego, cierpliwego, cichego Jana. Piotr czasami bywał porywczy. A umiłowany uczeń często kontrolował Piotra, gdy jego gorliwość i zapał, prowadziły go zbyt daleko; ale to go nie reformowało. Lecz potem, gdy zaparł się swego Pana i żałował i był nawrócony, wszystko czego potrzebował to łagodna uwaga Jana, aby kontrolować jego zapał i gorliwość. Dzieło Chrystusa cierpiałoby często, gdyby zostało powierzone jedynie Janowi. Gorliwość Piotra była potrzebna. Jego śmiałość i energia często ratowały ich przed trudnościami i uciszały wrogów. Jan był ujmujący. Swoją cierpliwą wyrozumiałością oraz głębokim poświęceniem pozyskał wielu dla dzieła Chrystusa.

        Bóg wzbudził mężów, aby wołali przeciwko istniejącym grzechom papieskiego kościoła i przeprowadzili reformację. Szatan usiłował zgładzić tych żywych świadków; ale Bóg uczynił ochronę wokół nich. Jednak pozwolił, aby niektórzy ku chwale jego imienia, przypieczętowali własną krwią niesione przez siebie świadectwo; lecz byli też inni potężni mężowie, jak Luter i Melanchton, którzy mogli najlepiej wielbić Boga życiem i głośnym wołaniem przeciw grzechom papieży, księży i królów. Drżeli przed głosem Lutra. Za pośrednictwem tych wybranych mężów promienie światła zaczęły rozpraszać ciemność i bardzo wielu z radością przyjęło światło i kroczyło w nim. A kiedy zabito jednego świadka, wówczas było wzbudzanych dwóch lub więcej, by wypełnić jego miejsce.

        Jednak Szatan nie był zadowolony. Mógł mieć władzę jedynie nad ciałem. Nie był w stanie zmusić wierzących do porzucenia wiary i nadziei. Nawet umierając, tryumfowali z jasną nadzieją nieśmiertelności przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych. Posiadali oni wiecej niż siłę śmiertelników. Ani na chwilę nie ośmielili sie spać. Zachowywali chrystiańską zbroję opasaną wokół, gotowi do walki nie tylko z duchowymi wrogami, ale także z Szatanem w postaci ludzi, którzy stale krzyczeli, Porzućcie swą wiarę, albo zgińcie. Ci nieliczni Chrystianie byli silni w Bogu i bardziej cenni w jego oczach, niż połowa świata, nosząca imię Chrystusa, lecz w jego dziele będąca tchórzami. Gdy zbór był prześladowany, byli zjednoczeni i miłowali się wzajemnie. Byli silni w Bogu. Grzesznikom nie pozwolono na łączenie się z nim; ani zwodzicielowi, ani zwiedzionym. Tylko ci, którzy byli chętni porzucić wszystko dla Chrystusa, mogli być jego uczniami. Umiłowali bycie biednymi, pokornymi i podobnymi do Chrystusa.

Kierują do Ewangelia Łukasza 22:61-62; Ewangelia Jana 18:10; Dzieje Apostolskie rozdział 3, 4
???????

Udają się zawartość



Rozdział 21

Zbór i Świat Zjednoczone

        Szatan potem naradzał się ze swymi aniołami i rozważali, co osiągnęli. Faktem było, że z obawy przed śmiercią powstrzymywali niektóre bojaźliwe dusze od przyjęcia prawdy; jednak wielu, a nawet ci najbardziej bojaźliwi, przyjmowało prawdę i natychmiast opuszczały ich obawa i bojaźliwość, a doświadczając śmierci swych braci, widzieli ich stanowczość i cierpliwość, poznając, że Bóg i aniołowie towarzyszyli im w zniesieniu tych cierpień, a oni wzrastali w odwagę i nieustraszoność. Gdy wzywano ich, aby oddali swe życie, zachowywali wiarę z taką cierpliwością i stanowczością, że nawet ich mordercy byli tym poruszeni. Szatan i jego aniołowie zdecydowali, że jest skuteczniejszy i bardziej niezawodny sposób niszczenia dusz. Wyglądało że chociaż spowodowali że Chrystianie cierpieli, ich stanowczość i świetlana nadzieja która ich radowała, sprawiały, że najsłabsi stawali się silnymi i tortury czy płomienie nie zrażały ich. Naśladowali przykład szlachetnego zachowania Chrystusa, przed swoimi mordercami i dzięki stanowczości oraz spoczywającej na nich chwale Boga, wielu było przekonanych. Szatan postanowił użyć łagodniejszej formy. Zepsuł nauki Biblii; zakorzeniła się tradycja, która doprowadziła do ruiny miliony. Powstrzymał swą nienawiść, postanowił nie nakłaniać swych poddanych do tak ostrych prześladowań; lecz doprowadzić zbór do zadowolenia, a nie do wiary, raz na zawsze przekazanej świętym, lecz do różnych tradycji. Pod fałszywym pretekstem odnoszenia korzyści, nakłonił zbór do przyjmowania względów i zaszczytów świata, a ten zaczął tracić łaskę u Boga. Stopniowo zbór tracił swą moc, unikając głoszenia prostych prawd, które wykluczyłyby miłujących przyjemności i przyjaciół świata.

        Zbór nie jest odłączonym i szczególnym ludem, którym był wtedy, kiedy przeciwko niemu zapłonął ogień prześladowań. Jakże ściemniało to złoto? Jakże się zmieniło? Widziałam, że gdyby zbór zawsze zachował swój święty i szczególny charakter, wtedy nadal byłaby z nim moc Ducha Świętego, która została udzielona uczniom. Chorzy byliby uzdrawiani, diabły byłyby gromione i wypędzane, a zbór stałby się potężny i był postrachem dla swoich wrogów.

        Widziałam bardzo wielką grupę wyznających imię Chrystusa, lecz Bóg nie rozpoznał nich jako swych. Nie miał w nich upodobania. Wydawało się, że Szatan przyjął religijny charakter i bardzo chciał, by ludzie uwierzyli, że są Chrystianami. Pragnął nawet, aby wierzyli w Jezusa, w jego ukrzyżowanie i zmartwychwstanie. Szatan i jego aniołowie w pełni wierzą w to wszystko sami, ale drżą. Jeśli zaś wiara ta nie powoduje dobrych uczynków i nie prowadzi tych co wyznają ją do naśladowania pełnego samozaparcia życia Chrystusa, nie ma on żadnej krzywdy; gdyż przyjęli oni tylko imię Chrystian, a ich serca są nadal cielesne; i może ich użyć w swojej służbie lepiej, niż gdyby nie wyznawali. Ukrywają swą deformację pod imieniem Chrystian. Nadal trwają w nie uświęconych naturach i w nieujarzmionych złych namiętnościach. To daje niewierzącym okazję do rzucenia ich niedoskonałości na oblicze Jezusa Chrystusa, by czynić złą reputację tym, którzy posiadają czystą i niezepsutą religię.

        Słudzy głoszą miłe rzeczy by zadowolić cielesnych wyznawców. Tego właśnie chce Szatan. Nie ośmielają się głosić Jezusa i tnących prawd Biblii; bo gdyby tak czynili, ci cieleśni wyznawcy nie słuchaliby ich. A ponieważ wielu z nich jest zamożnych, trzeba ich w zborze zatrzymać, choć nie kwalifikują się do przebywania w nim bardziej niż Szatan i jego aniołowie. Religia Jezusa jest uważana za powszechną i godną czci w oczach świata. Mówi się ludziom, że ci, którzy wyznają religię, będą bardziej szanowani przez świat. Ale takie nauki bardzo dalece odbiegają od nauk Chrystusa. Jego nauka i świat nie mogą współistnieć w pokoju. Ci, którzy podążali za nimi, musieli wyrzec się świata. Te łagodne rzeczy pochodzą od Szatana i jego aniołów. Oni ułożyli plan, a wyznawcy z imienia go wykonują. Obłudnicy i grzesznicy przyłączają się do zboru. Gdyby prawda była głoszona w jej czystości, wtedy wkrótce usunęłaby hipokrytów i grzeszników. Tymczasem nie ma różnicy między wyznaniowymi naśladowcami Chrystusa a światem. Widziałam, że gdyby fałszywa zasłona została zerwana z członków zboru, ujawniona zostałaby taka nikczemność, podłość i zepsucie, że najbardziej niedowierzające dziecko Boga nie wahałoby się nazwać ich właściwym imieniem, dziećmi ich ojca - diabła, gdyż realizują jego czyny. Jezus i cały niebiański zastęp z odrazą spoglądali na tę scenę; jednak Bóg miał święte i ważne poselstwo dla tego zboru. Gdyby zostało przyjęte, spowodowałoby w zborze gruntowną reformację, wskrzesiłoby żywe świadectwo, które wykluczyłoby obłudników i grzeszników, a zbór ponownie przywróciłoby do łaski u Boga.

Kierują do Księga Izajasza 30:8-21; List Jakuba 2:19; Apokalipsa rozdział 3

Udają się zawartość



Rozdział 22

William Miller

        Widziałam że Bóg posłał swego anioła, by poruszył serce rolnika, niewierzącego w Biblię i poprowadził go, aby zaczął badać proroctwa. Aniołowie Boga wielokrotnie odwiedzali tego wybranego i kierowali jego umysł, otwierali jego zrozumieniu proroctwa, które zawsze były ciemne dla ludu Boga. Został mu dany początek łańcucha prawdy i został doprowadzony do badania ogniwa za ogniwem, aż z wielkim podziwem i zachwytem zaczął spogladać na słowo Boga. Zobaczył w nim doskonały łancuch prawdy. Słowo to, które uznawał za nienatchnione, ukazało mu się teraz w piękności i chwale. Zauważył, że jedna część pisma wyjaśnia drugą i gdy jakikolwiek fragment był dla niego niezrozumiały, znajdował wyjaśnienie w innym fragmencie Słowa. Z największą radością, respektem i bojaźnią przyjął święte słowo Boga.

        W miarę studiowania proroctw zauważył, że mieszkańcy ziemi żyją obecnie w końcowych scenach historii tego świata i o tym nie wiedzą. Patrzył na zepsucie kościołów i zobaczył, że ich miłość została zabrana od Jezusa, a zwrócona ku światu, że ubiegały się o światowe zaszczyt, zamiast szukać uznania, pochodzącego z góry; chciwe światowych bogactw, zamiast zabiegać o swój skarb w niebie. Wszędzie widział obłudę, ciemnotę i śmierć. Jego duch był poruszony tym. Bóg powołał go, aby opuścił swoją farmę tak, jak powołał Elizeusza, aby opuścił swoje woły i pole pracy by pójść za Eliaszem. Z drżeniem rozpoczął William Miller odkrywać przed ludzmi tajemnice królestwa Boga. Zdobywał moc z każdym krokiem. Prowadził lud przez proroctwa, do powtórnego przyjścia Chrystusa. Jak Jan Zanurzyciel głosił pierwsze przyjście Jezusa, i przygotował drogę na jego przyjście, tak W. Miller i ci, którzy do niego się przyłączyli, głosili drugie przyjście Syna Boga.

        Przeniesiono mnie w czasy uczniów i pokazano mi, że Bóg miał dla umiłowanego Jana szczególne dzieło do wykonania. Szatan był zdecydowany przeszkadzać temu dziełu i poprowadził swe sługi, aby zabili Jana. Jednak Bóg zesłał swego anioła i ten zachował go w cudowny sposób. Wszyscy, którzy byli świadkami wielkiej mocy Boga, okazanej przy oswobodzeniu Jana, byli zdziwieni, a wielu zostało przekonanych, że Bóg był z nim i że świadectwo, jakie głosił o Jezusie, jest prawdziwe. Ci, którzy usiłowali zniszczyć go, bali się znowu targnąć na nie i dlatego dozwolone mu było dalej cierpieć dla Jezusa. Fałszywie oskarżzony przez swych wrogów, został zesłany na bezludną wyspę, gdzie posłał Pan swego anioła, by mu objawił wydarzenia, jakie zaistnieją na ziemi i stan zboru w czasach końca; jego odstępstwa i stanowisko zboru, jakie powinien przyjąć, jeśli chce podobać się Bogu i ostatecznie zwyciężyć. W majestacie przybył z nieba do Jana anioł. Jego oblicze promieniało niezwykłą chwałą nieba. Objawił Janowi sceny o głębokim i wstrząsającym znaczeniu odnośnie zboru Boga, oraz przedstawił mu niebezpieczne walki, które będą musieli znosić. Jan widział, jak przechodzili przez ogniste próby, jak byli wybielani i próbowani, a w końcu jak wyszli jako tryumfujący zwycięzcy, chwalebnie uratowani dla królestwa Boga. Oblicze anioła promieniowało radością i było nadzwyczaj chwalebne, gdy pokazywał Janowi ostateczny tryumf zboru Boga. Jan był zachwycony, gdy ujrzał ostateczne wyzwolenie zboru, a gdy odwrócił się od chwały sceny, z głębokim szacunkiem i bojaźnią, rzucił się do stóp anioła, aby oddać mu cześć. Lecz anioł natychmiast podniósł go i łagodnie zganił, mówiąc, Nie czyń tego; Jam współsługa twój i braci twoich, którzy mają świadectwo Jezusa; Bogu oddaj pokłon; a świadectwem Jezusa jest duch proroctwa. Potem anioł pokazał Janowi niebiańskie miasto z całą jego wspaniałością i oślepiającą chwałą. Jan był zachwycony i przytłoczony chwałą miasta. Nie miał w umyśle danego mu poprzednio napomnienia; ponownie padł przed aniołem, by mu się pokłonić, który po raz drugi dał łagodne napomnienie, Nie czyń tego; Jestem współsługą twoim i braci twoich, proroków, i tych, którzy strzegą mów ksiegi tej; Bogu oddaj pokłon.

        Głosiciele i lud patrzyli na księgę Objawienia jako na tajemniczą i mniej ważną od innych części świętych Pism. Lecz widziałam, że księga ta jest naprawdę objawieniem, danym ku szczególnemu pożytkowi tym, którzy będą żyć w dniach ostatecznych, aby prowadzić ich w upewnieniu się, co do swego prawdziwego stanowiska i obowiązków. Bóg skierował umysł Wm. Millera na proroctwa i dał mu wielkie światło odnośnie księgi Objawienia.

        Gdyby rozumiano widzenia Daniela, wtedy lud lepiej zrozumiałby widzenia Jana. Lecz w odpowiednim czasie Bóg natchnął swego wybranego sługę, który zrozumiale i w mocy Ducha Świętęgo zaczął wykładać proroctwa, wskazując na harmonię widzeń Daniela i Jana, jak również innych fragmentów Biblii i wszczepił w serca ludzi święte, straszne ostrzeżenia Słowa, aby przygotowali się na przyjście Syna człowieczego. Głębokie i uroczyste przekonanie spoczęło na umysłach tych, którzy go słuchali, a słudzy i lud, grzesznicy i niewierzący nawracali się do Pana, by dążyć do przygotowania się, by ostać się na sądzie.

        Aniołowie Boga towarzyszyli Wm. Millerowi w jego misji. Był on stanowczym i nie zrażającym się. Nieustaszenie głosił poselstwa powierzone jego zaufaniu. Przesiąknięty nikczemnością świat oraz zimny, ześwieczczony zbór, wystarczyły by zmobilizował swe siły i prowadzić go do ochotnego znoszenia trudu, niedostatku i cierpienia. Chociaż przeciwstawiali mu się Chrystianie z nazwy i świat, i zwalczali go Szatan i jego aniołowie, nie przestawał głosić wiecznej ewangelii tłumom wszędzie tam, gdzie go zapraszano, mówiąc głośno, Bójcie się Boga i chwałę mu dajcie; gdyż nadchodzi godzina sądu jego.

Kierują do 1 Księga Królewska 19:16-21; Księga Daniela rozdział 7-12; Apokalipsa rozdział 1, 14:7, 19:8-10, 22:6-10

Udają się zawartość



Rozdział 23

Poselstwo Pierwszego Anioła

        Widziałam, że w głoszeniu proroczego czasu w 1843 roku był Bóg. Jego celem było pobudzenie ludu i doprowadzenie go do punktu próby, w którym miał zdecydować. Słudzy byli przekonani i przekonywali o prawidłowości stanowiska, zajętego wobec proroczych okresów i porzucali swą dumę, pensje i kościoły, by chodzić z miejsca na miejsce i głosić poselstwo. Ponieważ jednak poselstwo z nieba znalazło miejsce w sercach tylko bardzo niewielu sług Chrystusa, dzieło zostało złożone na wielu, którzy nie byli kaznodziejami. W celu głoszenia poselstwa jedni pozostawiali swe role, inni zaś byli odwoływani od swych sklepów i handlu. A nawet niektórzy fachowcy byli zmuszani by pozostawiali swe zawody, by zaangażować się w to niepopularne dzieło przekazywania poselstwa pierwszego anioła. Słudzy wyzbywali się swoich sekciarskich poglądów i odczuć, jednocząc się w głoszeniu przyjścia Jezusa. Gdziekolwiek głoszono poselstwo, poruszało ono lud. Grzesznicy żałowali, płakali i modlili się o przebaczenie, a ci, którzy życie swe splamili nieuczciwością, chętnie wynagradzali stratę.

        Rodzice odczuwali największą troskę o swe dzieci. Ci, którzy przyjęli poselstwo, pracowali z nienawróconymi przyjaciółmi i krewnymi, a że dusze ich uginały się pod brzemieniem uroczystego poselstwa, ostrzegali i błagali ich, aby przygotowali się na przyjście Syna Człowieczego. Najbardziej trudnymi były te przypadki, w których nie poddawano się wadze dowodów, ostrzeżeń z głębi serca. To dzieło oczyszczające dusze, odwracało uczucia od światowych rzeczy ku nigdy przedtem nie doznanemu poświęceniu. Tysiące były prowadzone do przyjęcia prawdy głoszonej przez Wm.Millera, a słudzy Boga byli wzbudzani w duchu i mocy Eliasza, aby głosić poselstwo. Ci co głosili to uroczyste poselstwo, jak Jan, poprzednik Jezusa, czuli się zmuszeni do przyłożenia siekiery do drzewa i wzywania ludzi do przynoszenia owoców godnych pokuty. Ich świadectwo obliczone było na obudzenie i potężne działanie na kościoły i ujawnienie ich prawdziwego charakteru. Gdy rozgłaszano uroczystą przestrogę, aby uciekać przed nadchodzącym gniewem, wielu tych, którzy byli związani z kościołami, przyjęło uzdrawiające poselstwo; zobaczyli swoje odstępstwa i gorzkimi łzami skruchy, z głęboką męką duszy, ukorzyli się przed Bogiem. A gdy spoczął na nich Duch Boga, pomagali w głoszeniu zewu, Bójcie się Boga i chwałę mu dajcie, gdyż przyszła godzina sądu jego.

        Głoszenie wyznaczonego czasu wywołało we wszystkich grupach wielki sprzeciw, poczynając od sług na mównicach, a kończąc na najbardziej beztroskim, nie bojącym się nieba, grzeszniku. Obłudni kaznodzieje i zuchwali szydercy głosili, że o owym dniu i godzinie nikt nie wie. Nie chcieli dać się pouczyć i przywieść do poprawy co do użycia tekstu przez tych, którzy wskazywali na rok, w którym, jak wierzyli, miał się skończyć przepowiadany proroczy czas i na znaki, które wskazywały, że Chrystus jest blisko, tuż u drzwi. Wielu pasterzy trzody, twierdzących, że miłują Jezusa, mówili, że nie mają nic przeciwko gloszeniu przyjścia Chrystusa; ale przeciwni są wyznaczaniu określonego czasu. Wszechwidzące oko Boga czytało w ich sercach. Nie miłowali bliskiego przyjścia Jezusa. Wiedzieli, że ich niechrystiańskie życie nie wytrzyma próby; gdyż nie chodzili ścieżką pokory, wskazanej im przez niego. Ci fałszywi pasterze stali na drodze dzieła Boga. Prawda wypowiadana w swojej przekonywującej mocy obudziła ludzi i tak, jak dozorca więzienny, zaczęli pytali, Co muszę czynić, abym był zbawiony? Ale owi pasterze stanęli między prawdą i ludem, głosząc przyjemne rzeczy, by odciagnąć go od prawdy. Połączyli się z Szatanem i jego aniołami, wołając, Pokój, pokój, choć nie było pokoju. Zobaczyłam że aniołowie Boga, zaznaczyli to wszystko i szaty tych niepoświęconych pasterzy były pokryte krwią dusz. Ci, którzy miłowali wygody i byli zadowoleni ze swego oddalenia od Boga, nie chcieli być obudzeni z cielesnego bezpieczeństwa.

        Wielu sług, którzy nie przyjęli tego zbawiennego poselstwa sami, przeszkadzali tym, którzy byliby je przyjęli. Krew tych dusz jest na nich. Kaznodzieje i lud połączyli się, by przeciwstawiać się temu poselstwu z nieba. Prześladowali Wm.Millera oraz tych, którzy zjednoczyli się z nim w pracy. Szerzono przeróżne kłamstwa, by szkodzić jego wpływowi, a wielokrotnie, po dobitnym wyjaśnieniu rady Boga, stosując tnące prawdy wobec serc słuchaczy, rozniecany bywał przeciwko niemu wielki gniew, a gdy opuszczał miejsce zebrań, niektórzy czatowali na niego, by pozbawić go życia. Ale aniołowie Boga byli posyłani, aby zachować jego życie i bezpiecznie przeprowadzili z dala od rozwścieczonego tłumu. Jego dzieło nie było jeszcze ukończone.

        Najbardziej poświęceni z radością przyjęli poselstwo. Widzieli że było od Boga i było dane w odpowiednim czasie. Aniolowie z wielkim zaciekawieniem czuwali nad powodzeniem tego niebiańskiego poselstwa i gdy kościoły odwróciły się od niego i odrzuciły je, zasmuceni naradzali się z Jezusem. On odwrócił swe oblicze od tych kościołów i polecił swym aniołom, aby wiernie czuwali nad drogimi, którzy nie odrzucili świadectwa, bowiem miało na nich jeszcze zaświecić inne światło.

        Widziałam, że gdyby Chrystianie z imienia miłowali pojawienie swego Zbawiciela, gdyby ich uczucia były na nim, gdyby czuli że nic na ziemi nie może się z nim równać, wtedy z radością powitaliby pierwszą wiadomość o jego przyjściu. Lecz niechęć, jaką wielu objawiło na wiadomość o przyjściu swego Pana, była decydującym dowodem tego, że go nie miłują. Szatan i jego aniołowie tryumfowali i zarzucali Jezusowi Chrystusowi i jego świętym aniołom, że jego wyznający lud, posiada tak mało miłości dla Jezusa, że nawet nie pragnie jego drugiego przyjścia.

        Widziałam, jak lud Boga w radosnym oczekiwaniu wyglądał swego Pana. Ale Bóg postanowił wystawić go na próbę. Jego ręka zakryła błąd w obliczeniu proroczych okresów. Ci, którzy oczekiwali na swego Pana, nie odkryli go, a najbardziej uczeni mężowie, którzy sprzeciwiali się czasowi, również go nie dostrzegli. Bóg zaplanował, aby jego lud spotkał się z rozczarowaniem. Czas minął, a ci, którzy z wielką radością oczekiwali swego Zbawiciela, byli smutni i przygnębieni, podczas gdy ci, którzy nie miłowali pojawienia się Jezusa, ale przyjęli poselstwo ze strachu, cieszyli się, że nie przyszedł w oczekiwanym czasie. Ich wyznanie nie wzruszyło serc i nie oczyściło życia. Przeminięcie ustalonego czasu, było dobrze obliczone na obnażenie takich serc. Oni byli pierwszymi, którzy odwrócili się i wyszydzali zasmuconych, rozczarowanych, tych, co naprawdę miłowali przyjście swojego Zbawiciela. Widziałam mądrość Boga w próbowaniu swego ludu i dawaniu badawczego sprawdzianu by odkryć tych, którzy w godzinie próby wycofają się i odwrócą.

        Jezus i cały zastęp niebiański ze współczuciem i miłością spoglądali na tych, którzy w błogim oczekiwaniu pragnęli ujrzeć tego, którego miłowały ich dusze. Dookoła nich unosili się aniołowie, by wesprzeć ich w godzinie próby. Ci, którzy zlekceważyli przyjęcie niebiańskiego poselstwa, byli pozostawieni w ciemności i gniew Boga zapalił się przeciwko nim, ponieważ nie przyjęli światła, które on posłał im z nieba. Owi wierni i rozczarowani, którzy nie mogli zrozumieć, dlaczego ich Pan nie przyszedł, nie zostali pozostawieni w ciemności. Ponownie zostali poprowadzeni do Biblii, by badali prorocze okresy. Ręka Pana została zdjęta z obrazów i błąd został wyjaśniony. Zobaczyli, że łancuch proroczy sięga roku 1844 i że ten sam dowód, który podawali by dowieść, że prorocze okresy skończyły się w 1843, wskazuje również na to, że kończą się w 1844. Światło słowa Boga oświeciło zajmowane przez nich stanowisko i dostrzegli czas zwłoki. - Jeżeli widzenie się odwleka, wyczekuj go. - Z miłości do bliskiego przyjścia Jezusa przeoczyli zwłokę widzenia, które było obliczone na ujawnienie prawdziwie wyczekujących. Ponownie mieli ustalony czas. Jednak widziałam, że wielu nie mogło podnieść się z bolesnego rozczarowania, by posiadać ten stopień gorliwości i energi, jaką odznaczała się ich wiara w 1843.

        Szatan i jego aniołowie tryumfowali nad nimi, a ci, którzy nie przyjęli poselstwa, gratulowali sobie, że dzięki swemu dalece przewidującemu osądowi i mądrości nie przyjęli tego, jak go nazwali, zwiedzenia. Nie uświadamiali sobie jednak, że działali przeciwko sobie odrzucając radę Boga, że działali w jednym związku z Szatanem i jego aniołami by niepokoić lud Boga, który żył według poselstwa pochodzącego z nieba.

        Wierzący w to poselstwo byli prześladowani w kościołach. Przez pewien czas trzymał ich strach, tak że wstrzymywali się od postępowania zgodnie z uczuciami ich serc, lecz upływ czasu objawił ich prawdziwe uczucia. Chcieli uciszyć świadectwo które wierzący czuli się zobowiazani do przekazywania, że prorocze okresy sięgają 1844 roku. Z jasnością wyjaśniali swój błąd i podali powód, dlaczego oczekiwali swojego Pana w 1844 roku. Przeciwnicy nie mieli żadnych argumentów przeciwko podawanym potężnym dowodom. Gniew kościołów był rozniecony przeciwko nim. Byli zdecydowani, że nie będą słuchać żadnego dowodu oraz usuną świadectwo od kościołów, aby inni nie mogli go słuchać. Ci zaś, którzy ośmielili się nie usuwać od innych światła, które Bóg im dał, byli usuwani z kościołów; jednak Jezus był z nimi i cieszyli się światłem jego oblicza. Byli przygotowani na przyjęcie poselstwa drugiego anioła.

Kierują do Księga Daniela 8:14; Księga Habakuka 2:1-4; Księga Malachiasza rozdział 3-4; Ewangelia Mateusza 24:36; Apokalipsa 14:6-7

Udają się zawartość



Rozdział 24

Poselstwo Drugiego Anioła

        Gdy kościoły nie przyjęły światła poselstwa pierwszego anioła i odrzuciły światło z nieba, odpadły od łaski Boga. Zaufały swej własnej sile, a na skutek przeciwstawienia się pierwszemu poselstwu, doprowadziły siebie tam, gdzie nie były w stanie dostrzec światła poselstwa drugiego anioła. Lecz umiłowani Boga, którzy byli szykanowani, odpowiedzieli na poselstwo Babilon upadł i opuścili upadłe kościoły.

        Prawie przy końcu poselstwa drugiego anioła, zobaczyłam wielkie światło, świecące z nieba na lud Boga. Promienie tego światła, wydawały się być jasne jak słońce i słyszałam głosy aniołów, wołających, Oto Oblubieniec idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!

        Zew o północy był dany by dodać sily poselstwu drugiego anioła. Z nieba zostali wysłani aniołowie, aby obudzili zniechęconych świętych i przygotowali ich do będącego przed nimi wielkiego dzieła. Tego poselstwa nie przyjęły pierwsze, najbardziej utalentowane osoby. Aniołowie byli wysyłani do pokornych, poświęconych i przymuszali ich do wydania okrzyku, Oto Oblubieniec idzie, wyjdźcie mu na spotkanie. Ci, którym powierzono ten zew, śpieszyli się i w mocy Ducha Świętego wydali zew i pobudzili swych zniechęconych braci. Ten zew nie stał na mądrości i wiedzy ludzi, lecz na mocy Boga i jego święci, usłyszawszy zew, nie mogli mu się oprzeć. Najbardziej uduchowieni pierwsi przyjęli poselstwo, zaś ci, którzy poprzednio dowodzili dziełem, teraz byli ostatnimi by je przyjąć i dopomóc wzmocnieniu okrzyku, Oto Oblubieniec idzie, wyjdźcie mu na spotkanie.

        Światło poselstwa drugiego anioła zostało rozpowszechnione we wszystkich częściach kraju i wieść ta stopiła tysiące. Przechodziła z miasta do miasta i z wioski do wioski, aż oczekujący lud Boga został całkowicie pobudzony. Wielu nie dozwoliło by poselstwo weszło do kościołów i duża grupa tych, którzy posiadali żywe świadectwo w sobie, opuściła upadłe kościoły. Zew o północy dokonał wielkiego dzieła. Poselstwo badało serca i doprowadziło wierzących do szukania żywego doświadczenia dla siebie. Wiedzieli, że nie mogą polegać jeden na drugim.

        Święci z niepokojem oczekiwali swego Pana, poszcząc, czuwając i prawie nieustannie się modląc. Nawet niektórzy grzesznicy z przerażeniem oczekiwali na ten czas, podczas gdy wielkie masy wydawały się być poruszone przeciw temu poselstwu i objawiały ducha Szatana. Drwili i wyśmiewali je, powtarzając wszędzie, Nikt nie wie o tym dniu i godzinie. Źli aniołowie radowali sie nad nimi, pobudzając ich do zatwardzania swych serc i odrzucania każdego promienia światła z nieba, aby mogli ich utrzymać w swoich sidłach. Wielu, którzy wyznawali, że oczekują na swego Pana, nie brali żadnego udziału w sprawie. Chwała Boga, której doświadczyli, pokora i głębokie poświęcenie oczekujących i przytłaczający ciężar dowodów, spowodowały, że wyznali, iż przyjmują prawdę. Ale nie byli nawróceni. Nie byli przygotowani. Wszędzie między świętymi wyczuwało się ducha uroczystej i poważnej modlitwy. Spoczywała na nich święta uroczystość. Aniołowie z największym zainteresowaniem czuwali nad efektem i podnosili tych, którzy przyjęli niebiańskie poselstwo i odciągali ich od ziemskich spraw, by obficie czerpać ze źródła zbawienia. Wówczas lud Boga był zaakceptowany przez niego. Jezus z upodobaniem patrzył na nich. Jego obraz odbijał się w nich. Uczynili pełną ofiarę, całkowite poświęcenie, oczekując przemienienia w nieśmiertelność. Ale byli przeznaczeni by doznać jeszcze raz smutnego rozczarowania. Czas na który wypatrywali, oczekując wybawienia, minął. Wciąż znajdowali się na ziemi, a skutki przekleństwa nigdy nie wydawały się bardziej widoczne. Swe uczucia oddali niebu i w błogim oczekiwaniu, zakosztowali smaku nieśmiertelnego wyzwolenia; ale ich nadzieje nie zostały spełnione.

        Strach, który spoczął na wielu, nie zniknął od razu. Nie od razu tryumfowali nad rozczarowanymi. Kiedy jednak nie ukazywały się żadne widoczne oznaki gniewu Boga, pozbyli się strachu, jaki czuli i zaczęli swe wyśmiewanie, szydzenie, naśmiewanie. Lud Boga był ponownie doświadczany i wystawiany na próbę. Świat naśmiewał się, drwił i urągał im; a ci, którzy bez żadnej wątpliwości wierzyli, że Jezus teraz przyjdzie i wskrzesi umarłych, a żyjących świętych przemieni i zabierze do królestwa, aby je wiecznie posiadali, czuli się jak uczniowie Chrystusa, - Wzięli Pana mego, a nie wiem gdzie go położyli.

Kierują do Ewangelia Mateusza 24:36, 25:6; Ewangelia Jana 20:13; Apokalipsa 14:8

Udają się zawartość



Rozdział 25

Ruch Adwentowy Zilustrowany

        Widziałam pewną ilość grup, które wydawały się być powiązane razem linami. Wielu w tych grupach znajdowało się w zupełnej ciemności. Ich oczy były skierowane ku ziemi i wydawało się, że między nimi i Jezusem nie ma żadnej łączności. Widziałam osoby rozproszone wśród tych różnych grup, których oblicza jaśniały światłością a oczy mieli skierowane w niebo. Zostały im udzielone promienie światłości Jezusa, jak promienie słoneczne. Anioł kazał mi uważnie patrzeć i zobaczyłam, że nad każdym z tych, którzy mieli promień światłości, czuwał anioł, podczas gdy źli aniolowie otaczali tych, którzy znajdowali się w ciemnościach. Słyszałam głos anioła, jak wołał, Bójcie się Boga i chwałę mu dajcie, gdyż nadeszła godzina sądu jego.

        Wspaniałe światło spoczęło na owych grupach, by oświecić wszystkich, którzy chcieli je przyjąć. Niektórzy z tych, co tkwili w ciemnościach, przyjmowali światło i cieszyli się; inni sprzeciwiali się światłu z nieba, mówiąc, że to jest zwiedzenie i sprowadza na manowce. Światło odeszło od nich i pozostawiono ich w ciemności. Ci zaś, którzy przyjęli światło od Jezusa, z radością pielęgnowali wzrost promieniującego na nich cennego światła. Oblicza ich jaśniały, promieniowały świętą radością, a wzrok swój z ogromnym zainteresowaniem kierowali w górę, na Jezusa, głosy ich były słyszane w zgodzie z głosem anioła, Bójcie się Boga i chwałę mu dajcie, gdyż nadeszła godzina sądu jego. Gdy wydali ten okrzyk, zobaczyłam, że ci, którzy znajdowali się w ciemnościach, zaczęli ich trącać w bok i ramiona. Wtedy wielu z tych, którzy miłowali to święte światło, zerwało liny wiążące ich, i odłączyli się od tych grup. Gdy wielu zrywało więzy łaczące ich, należący do tych różnych grup mężowie, wielce przez nich szanowani, przeszli te grupy, jedni z uprzejmymi słowami, drudzy z gniewnym spojrzeniem i wygrażającymi gestami, ściągali rozluźnione liny, powtarzali bezustannie, Bóg jest z nami. Stoimy w świetle. Mamy prawdę. Zapytałam, kim są. Odpowiedziano mi, że są sługami i przywódcami, którzy sami odrzucili światło i nie chcieli, aby inni je przyjęli. Widziałam, że ci, którzy miłowali światło, patrzyli z zainteresowaniem i płonącym pragnieniem w górę, wyczekując Jezusa, by przyszedł i wziął ich do siebie. Wkrótce zawisła chmura nad tymi, co cieszyli się światłem i twarze ich się zasmuciły. Zapytałam o przyczynę tej chmury. Pokazano mi, że to było ich rozczarowanie. Czas, w którym oczekiwali swego Zbawiciela, minął, a Jezus nie przyszedł. Gdy oczekujących ogarnęło zniechęcenie, słudzy i przywódcy, cieszyli się. Ci, którzy światło odrzucili, wielce tryumfowali, a wraz nimi cieszył się Szatan i jego aniołowie.

        Potem słyszałam głos innego anioła, mówiący, Upadł, upadł Babilon! Z tych rozczarowanych świeciło światło i z gorącym pragnieniem jego pojawienia, ponownie skierowali swój wzrok na Jezusa. Potem ujrzałam grono aniołów rozmawiajacych z drugim aniołem, który wołał, Upadł, upadł Babilon, a ci aniołowie podnieśli swe głosy, wołając, Oto Oblubieniec idzie, wyjdźcie mu na spotkanie! Wydawało się, że melodyjne głosy tych aniołów dotarły wszędzie. Niezwykle jasne i wspaniałe światło świeciło wokół tych, którzy miłowali udzielone im światło. Oblicza ich jaśniały niezwykłą wspaniałością i złączyli się z aniołami w okrzyku, Oto Oblubieniec idzie! Gdy wśród tych różnych grup zabrzmiało to zgodne wołanie, ci którzy odrzucili światło, zaczęli ich poszturchiwać i z gniewnymi spojrzeniami, pogardzać i wyśmiewać. Ale aniołowie Boga rozpostarli nad prześladowanymi swe skrzydła, podczas gdy Szatan ze swymi aniołami usiłował otoczyć ich swoją ciemnością i doprowadzić do odrzucenia światła z nieba.

        Następnie usłyszałam głos, mówiący do tych, którzy byli popychani i wyśmiewani, Wyjdźcie spośród nich, a nieczystego się nie dotykajcie. Wielu posłusznych temu głosowi przerwało liny, którymi byli związani i zostawili tych, którzy znajdowali się w ciemności, połączyli się z tymi, którzy wcześniej zerwali liny i radośnie złączyli z nimi swe głosy. Slyszałam głosy gorliwych, pełnych udręki modlitw niewielu, jeszcze pozostających wśród grup w ciemnościach. Słudzy i przywódcy przechadzali się wsród tych różnych grup, mocniej zaciągając liny; jednak stale słyszałam głos poważnej modlitwy. Potem widziałam modlących się jak wyciągali ręce o pomoc do zjednoczonej grupy tych, którzy radując się w Bogu, byli wolni. Jak żarliwie spoglądali w niebo i wskazywali ku górze, ich odpowiedź brzmiała, Wyjdźcie z pośród nich i odłączcie się. Widziałam jednostki walczące o wolność, jak wreszcie zerwały liny ich wiążące. Opierali się wysiłkom, czynionym w celu mocniejszego zaciśnięcia lin i nie zwracali uwagi na stale powtarzające się twierdzenia, Bóg jest z nami, my mamy prawdę z nami. Jednostki stale opuszczały grupy pozostające w ciemności i dołączały do wolnej grupy, znajdujacej się jakby na otwartym polu wznoszącym się nad ziemią. Uporczywie wpatrywali się do góry, a chwała Boga spoczywała na nich i radośnie wykrzykiwali, wielbiąc Boga. Byli zjednoczeni i jakby okryci światłem z nieba. Wokół tej grupy znajdowali się i tacy, który przyszli pod wpływem światła, ale nie byli zdecydowanie złączeni z grupą. Wszyscy, którzy umiłowali wylane na nich światło, z ogromnym zainteresowaniem patrzyli w górę. Jezus ze słodką aprobatą spogladał na nich. Oczekiwali Jezusa by przyszedł. Pragnęli jego pojawienia się. Nie rzucili jednego tęsknego spojrzenia na ziemskie sprawy. Znowu widziałam chmurę nad oczekującymi. Widziałam jak odwracali swój zmęczony wzrok ku ziemi. Zapytałłam o przyczynę tej zmiany. Towarzyszący mi anioł powiedział, Ponownie zostali rozczarowani swymi oczekiwaniami. Jezus nie może jeszcze przyjść na ziemię. Muszą cierpieć dla Jezusa i znieść jeszcze większe próby. Muszą wyzbyć się błędów i tradycji przyjętych od ludzi i całkowicie zwrócić się do Boga i jego słowa. Muszą być oczyszczeni, wybieleni i doświadczeni. Ci, którzy wytrwają w tym gorzkim doświadczeniu, otrzymają wieczne zwycięstwo.

        Jezus nie przyszedł na ziemię, jak tego spodziewała się radośnie oczekująca grupa, aby przez oczyszczenie ogniem ziemi oczyścić Świątynię. Widziałam, że ich wyliczenie proroczych okresów było właściwe. Czas proroczy skończył się w 1844 roku. Ich błąd tkwił w niezrozumieniu tego, czym jest Świątynia i co jest istotą jej oczyszczenia. Jezus nie wszedł do Najświętszego miejsca by oczyścić Światynię na koniec dni. Spojrzałam znowu na oczekującą, rozczarowaną grupę. Wyglądali smutnie. Dokładnie badali dowody swej wiary, podążając przez wyliczenia proroczych okresów, jednak nie mogli znaleźć żadnego błędu. Czas się wypełnił, ale gdzie był ich Zbawiciel? Zgubili go.

        Pokazano mi wtedy rozczarowanie uczniów, gdy przyszli do grobu i nie znalezli ciała Jezusa. Wtedy Maria rzekła, Wzięli Pana mego, a nie wiem, gdzie go położyli. Aniołowie powiedzieli zasmuconym uczniom, że Pan ich powstał i że poprzedza ich do Galilei.

        Widziałam, że gdy Jezus patrzył z najgłębszym współczuciem na rozczarowanych, posłał swoich aniołów, by pokierowali ich myślami tak, aby mogli go znaleźć i podążać tam, gdzie się znajdował; aby mogli zrozumieć że ziemia nie jest Świątynią; że musi wejść do Najświętszego miejsca w niebiańskiej Świątyni, aby ją oczyścić, aby dokonać szczególnego pojednania za Izrael i otrzymać królestwo swego Ojca i potem wrócić na ziemię i zabrać by zamieszkali z nim na zawsze. Rozczarowanie uczniów dobrze obrazuje rozczarowanie tych, którzy oczekiwali swojego Pana w 1844 roku. Przeniesiono mnie w czasy, gdy Chrystus tryumfalnie wjeżdżał do Jerozolimy. Uradowani uczniowie wierzyli, że obejmie wtedy królestwo i będzie panować jako ziemski książę. Z wielkimi nadziejami podążali za swym Królem. Rzucali piękne gałązki palmowe i zdejmowali swoje wierzchnie szaty i z entuzjastyczną gorliwością słali je na drodze; jedni szli przed nim, inni znowu za nim, wołając, Hosanna Synowi Dawida! Błogosławiony, który przychodzi w imieniu Pana. Hosanna na wysokościach! Poruszenie zaniepokoiło Faryzeuszy i zażądali, aby Jezus zgromił swoich uczniów. Lecz on odpowiedział im, Jeśli ci bądą milczeć, kamienie krzyczeć będą. Proroctwo Zachariasza 9.9 musi być spełnione, pomimo to widziałam że uczniowie byli przeznaczeni na gorzkie rozczarowanie. W kilka dni później podążali za Jezusem na Kalwarię i widzieli go, ociekającego krwią i zniekształconego na okrutnym krzyżu. Byli świadkami jego męczeńskiej śmierci i złożyli go do grobu. Ich serca utonęły w bólu. Ich oczekiwania nie spełniły się w najmniejszym szczególe. Ich nadzieje umarły wraz z Jezusem. Lecz gdy powstał z martwych i ukazał się swoim zasmuconym uczniom, ich nadzieje ożyły. Stracili swego Zbawiciela; lecz ponownie go odnaleźli.

        Widziałam, że rozczarowanie tych, którzy wierzyli w przyjście Pana w 1844 roku, nie równało się rozczarowaniu uczniów. Proroctwo wypełniło się w poselstwach pierwszego i drugiego anioła. Były dane w odpowiednim czasie i wykonały dzieło jakie Bóg chciał przez nie wykonać.

Kierują do Księga Daniela 8:14; Matthew 21:4-16, 25:6; Ewangelia Marka 16:6-7; Ewangelia Łukasza 19:35-40; Ewangelia Jana 14:1-3, 20:13; 2 List do Koryntian 6:17; Apokalipsa 10:8-11, 14:7-8

Udają się zawartość



Rozdział 26

Kolejna Ilustracja

        Pokazano mi, zainteresowanie z jakim całe niebo podjęło dzieło, które odbywa się na ziemi. Jezus polecił silnemu i potężnemu aniołowi, aby zstąpił i ostrzegł mieszkanców ziemi, żeby przygotowali się na jego drugie pojawienie. Zobaczyłam jak potężny anioł odszedł od obecności Jezusa w niebie. Promieniowała przed nim nadzwyczajna jasność i chwalebne światło. Powiedziano mi, że jego misją było oświecenie ziemi swą chwałą i ostrzeżenie człowieka przed nadchodzącym gniewem Boga. Tłumy przyjmowały światło. Niektórzy wyglądali bardzo uroczyście, inni byli radośni i zachwyceni. Światło było zlane na wszystkich, lecz niektórzy tylko weszli pod wpływ światła, nie przyjęli go z serca. Ci wszyscy co przyjęli je, odwrócili swe twarze w górę do nieba i wielbili Boga. Wielu było napełnionych wielkim gniewem. Słudzy i lud złączeni z nikczemnikami, zdecydowanie stawiali opór światłu rozlewanemu przez potężnego anioła. Natomiast ci, którzy przyjęli je, odeszli od świata i złączyli się ściśle ze sobą.

        Szatan i jego aniołowie byli aktywnie zajęci dążeniem aby odciągnąć umysły wszystkich których mogli, od światła. Grupa, która odrzuciła je, była pozostawiona w ciemności. Widziałam anioła z najwiekszym zainteresowaniem obserwującego wyznawców ludu Boga, aby zanotować charakter, jaki rozwinęli, gdy poselstwo pochodzące z nieba było im przedstawione. Gdy bardzo wielu z tych, którzy wyznawali miłość do Jezusa, odwróciło się z pogardą, drwinami i nienawiścią od niebiańskiego poselstwa, anioł z pergaminem w ręku spisał haniebny zapis. Całe niebo było napełnione oburzeniem, że Jezus jest tak lekceważony przez swych wyznaniowych naśladowców.

        Widziałam roczarowanie wierzących. Nie ujrzeli swego Pana w spodziewanym czasie. Jednak zamiarem Boga było ukryć przyszłość i doprowadzić swój lud do punktu decyzji. Bez wyznaczonego czasu, dzieło wyznaczone przez Boga nie mogłoby być wykonane. Szatan poprowadził umysły bardzo wielu daleko w przyszłość. Okres czasu, wyznaczony na pojawienie się Chrystusa, musi prowadzić umysł by żarliwie szukał obecnego przygotowania. Kiedy minął czas, ci którzy nie w pełni przyjęli światło anioła, złączyli się z tymi, którzy gardzili niebiańskim poselstwem i obrócili się ku rozczarowanym z szyderstwem. Widziałam, że aniołowie w niebie naradzali się z Jezusem. Zanotowali postawę wyznaniowych naśladowców Chrystusa. Upływ wyznaczonego czasu sprawdził i wypróbował ich, i bardzo wielu zostało zważonych na wadze i znalezionych lekkimi. Głośno twierdzili, że są Chrystianami, jednak w prawie każdym szczególe nie naśladowali Chrystusa. Szatan cieszył się z powodu stanu tych wyznaniowych naśladowców Chrystusa. Miał ich w swoich sidłach. Większość doprowadził do opuszczenia wąskiej ścieżki i do nieba usiłowali wspinać się inną drogą. Aniołowie widzieli, że czyści, schludni i święci są pomieszani z grzesznikami w Syjonie oraz kochającymi świat obłudnikami. Czuwali nad wiernymi miłośnikami Jezusa; ale i zepsuci wpływali na świętych.

        Tym, których serca płonęły by zobaczyć Jezusa, było zakazywane przez wyznaniowych braci by mówić o jego przyjściu. Aniołowie przyglądali się całej scenie i współczuli resztce, która umiłowała pojawienie się Jezusa. Innemu, potężnemu aniołowi polecono zstąpić na ziemię. Jezus dał mu do ręki pismo i kiedy zstąpił na ziemię, wołał, Upadł! upadł Babilon! Wówczas zobaczyłam rozczarowanych, jak ponownie patrzą radośnie i wznoszą swe oczy ku niebu, patrząc z wiarą i nadzieją na pojawienie się swego Pana. Ale wielu wydawało się znajdywać w ogłupiałym stanie, jakby we śnie; mimo to na ich twarzach mogłam zobaczyć ślady głębokiego smutku. Zawiedzeni zauważyli w Biblii, że znajdują się w czasie zwłoki i cierpliwie muszą czekać na spełnienie się widzenia. Ten sam dowód, który doprowadził ich do czekania na przyjście Pana w 1843 roku, doprowadził ich do oczekiwania go w 1844 roku. Widziałam, że większość nie posiadała tej energii, jaka cechowała ich wiarę w 1843 roku. Rozczarowanie przytłumiło ich wiarę. Ale gdy rozczarowani złączyli się w zewie drugiego anioła, niebiański zastęp patrzył z największym zainteresowaniem i zaznaczył rezultat poselstwa. Widzieli tych, którzy nosili imię Chrystian, jak z pogardą i drwinami odnosili się do tych, którzy byli rozczarowani. Gdy z ust szyderców padały słowa, Jeszcze nie zostaliście wniebowzięci?, anioł zapisywał je. Anioł powiedział, Szydzą z Boga.

        Zostałam cofnięta do przemienienia Eliasza. Jego płaszcz spadł na Elizeusza i złe dzieci (czy młodzi chłopcy) podążali za nim, szydząc, wołając, Wznieś się łysy, wznieś się łysy! Szydzili z Boga i spotkała ich tam kara. Nauczyli się tego od swych rodziców. A ci, którzy drwili i wyśmiewali wiarę świętych w ich wzniesienie, zostaną nawiedzeni plagami Boga i uświadomią sobie, że nie jest małą sprawą lekceważenie go.

        Jezus polecił innym aniołom, aby szybko lecieli by ożywić i wzmocnić słabnącą wiarę jego ludu oraz przygotować go do zrozumienia poselstwa drugiego anioła i ważnego przemieszczenia, które wkrótce nastąpi w niebie. Widziałam, jak Jezus obdarzył tych aniołów wielką mocą i światłem i szybko przybyli na ziemię, aby wykonać swe zlecenie by pomóc drugiemu aniołowi w jego dziele. Wielkie światło oświeciło lud Boga, gdy aniołowie wołali, Oto Oblubieniec idzie, wyjdźcie mu na spotkanie! Potem zobaczyłam, jak ci rozczarowani powstali i w zgodzie z drugim aniołem głosili, Oto Oblubieniec idzie, wyjdźcie mu na spotkanie! Światłość od aniołów wszędzie przenikała ciemności. Szatan i jego aniołowie usiłowali przeszkodzić rozszerzaniu się tego światła i zaplanowanemu dla niego efektowi. Spierali się z aniołami Boga, mówiąc im, że Bóg zwiódł lud i że oni wraz ze swoją całą światłością i mocą, nie skłonią lud do uwierzenia, że Jezus przyjdzie. Aniołowie Boga kontynuowali swą pracę, chociaż Szatan starał się zagrodzić drogę i odciągnąć umysły ludu od światła. Ci, którzy przyjęli je, wyglądali na bardzo uszczęśliwionych. Przykuli swe oczy na niebie i pragnęli pojawienia się Jezusa. Niektórzy płakali i w wielkiej rozpaczy modlili się. Ich wzrok zdawał się być skierowany na samych siebie i nie mieli odwagi spojrzeć w górę.

        Cenne światło z nieba usunęło od nich ciemność i ich wzrok, który w rozpaczy kierowali na samych siebie, teraz został skierowany ku górze, a każdy rys twarzy wyrażał wdzięczność i świętą radość. Jezus i cały zastęp anielski z upodobaniem spogladali na wiernych czekających.

        Natomiast ci, którzy odrzucili i przeciwstawili się światłu poselstwa pierwszego anioła, stracili światło drugiego i nie mogli odnieść żadnej korzyści z mocy i chwały, która towarzyszyła poselstwu, Oto Oblubieniec nadchodzi. Jezus odwrócił się od nich z dezaprobatą. Zlekceważyli go i odrzucili. Ci zaś, którzy przyjęli poselstwo, otoczeni zostali obłokiem chwały. Czekali, czuwali i modlili się by poznać wolę Boga. Obawiali się bardzo aby nie obrazić Boga. Widziałam Szatana i jego aniołów, jak usiłowali usunąć boskie światło od ludu Boga; ale tak długo, jak oczekujący miłowali światło i mieli oczy cały czas skierowane z ziemi na Jezusa, Szatan nie mógł pozbawić ich tego cennego światła. Poselstwo dane z nieba rozwścieczyło Szatana i jego aniołów i ci, którzy twierdzili, że miłują Jezusa, ale pogardzili jego przyjściem, wyszydzali oraz naśmiewali się z wiernych ufających. Anioł notował każdą zniewagę, każde lekceważenie, każdą krzywdę jaką otrzymali od braci z imienia. Bardzo wielu podnosiło swe głosy, wołając, Oto oblubieniec idzie, i opuszczało swych braci, którzy nie miłowali przyjścia Jezusa i nie mogli ścierpieć tego, że stale mówią o jego powtórnym przyjsciu. Widziałam jak Jezus odwrócił swoją twarz od tych, którzy odrzucili i pogardzili jego przyjściem, a następnie nakazał aniołom wyprowadzić swój lud z pośród nieczystych, aby się nie skalał. Ci, którzy byli posłuszni poselstwom, odeszli wolni i zjednoczeni. Święte i wpaniałe światło świeciło na nich. Wyrzekli się świata, oderwali swe uczucia od niego i poświęcili swe ziemskie interesy. Wyzbyli się ziemskiego skarbu, kierując swój zaniepokojony wzrok ku niebu, oczekując że zobaczą swojego umiłowanego Oswobodziciela. Na ich obliczach jaśniała święta, poświęcona radość i mówiły o pokoju i radości jakie rządziły wewnątrz ich. Widziałam, że ci oczekujący nie byli dotąd wypróbowani tak, jak musieli być. Nie byli wolni od błędów. Widziałam łaskę i dobroć Boga w posłaniu ostrzeżenia ludowi ziemi, powtarzając poselstwa, aby doprowadzić ich do starannego badania siebie, aby mogli pozbyć się błędów, które przekazali im poganie i papiści. Poprzez te poselstwa Bóg wyprowadzał swój lud tam, gdzie mógł dla nich pracować z wiekszą mocą, a oni mogli zachowywać wszystkie jego przykazania.

Kierują do 2 Księga Królewska 2:11-25; Księga Daniela 8:14; Księga Habakuka 2:1-4; Ewangelia Mateusza 25:6; Apokalipsa 14:8, 18:1-5

Udają się zawartość



Rozdział 27

Świątynia

        Pokazano mi wtedy bolesne rozczarowanie ludu Boga. Nie zobaczyli Jezusa w oczekiwanym czasie. Nie mogli pojąć, dlaczego ich Zbawiciel nie przyszedł. Nie mogli znaleźć żadnego dowodu na to, że czas proroczy się nie skończył. Anioł powiedział, Czy zawiodło Słowo Boga? Czy Bóg zawiódł w wypełnieniu swych obietnic? Nie; wypełnił wszystko, co obiecał. Jezus powstał i zamknął drzwi do miejsca Świętego w niebiańskiej świątyni, a otworzył drzwi do Najświętszego i wstąpił tam, aby oczyścić Świątynię. Anioł powiedział, Wszyscy, którzy cierpliwie czekają, zrozumieją tę tajemnicę. To człowiek popełnił błąd; po stronie Boga nie było żadnego uchybienia. Wszystko, co Bóg obiecał, zostało spełnione; to człowiek błędnie patrzył na ziemię jako na Światynię, która przy końcu czasu proroczego ma być oczyszczona. To oczekiwania człowieka zawiodły, a nie obietnice Boże. Jezus posłał swoich aniołów, aby kierowali rozczarowanych, by prowadzić ich umysły do miejsca Najświętszego, dokąd udał się, aby oczyścić świątynię i dokonać szczególnego pojednania za Izrael. Jezus powiedział aniołom, że wszyscy, którzy go znajdą, zrozumieją dzieło, jakie wykonuje. Widziałam, że Jezus w czasie bytności w miejscu Najświętszym ma zostać zaślubiony z. Nową Jerozolimą, a po wykonaniu swego dzieła w Najświętszym, zstąpi w królewskiej władzy na ziemię i zabierze do siebie drogie dusze, które cierpliwie oczekiwały na jego powrót.

        Pokazano mi wtedy, co nastąpiło w niebie przy zakończeniu proroczego okresu w 1844 roku. Widziałam że gdy służba Jezusa zakończyła się w miejscu Świętym i zamknął drzwi do tego przedziału, tych, którzy słyszeli poselstwo o przyjściu Chrystusa i odrzucili je, ogarnęła wielka ciemność i stracili go z oczu. Potem Jezus ubrał się w cenne szaty. Na dole jego szaty były na przemian dzwonki i jabłka granatu. Z ramion na piersi zwisał napierśnik kunsztownej roboty. Gdy się poruszał, błyszczał jak diamenty, powiększając wyglądające jak wypisane imiona, lub też wyryte na napierśniku. Kiedy był już kompletnie ubrany, w czymś co wyglądało na jego głowie jak korona, otoczyli go aniołowie i w ognistym wozie przemieścił się poza drugą zasłonę. Następnie polecono mi zwrócić uwagę na dwa przedziały niebiańskiej Świątyni. Otwarto zasłonę czy też drzwi i pozwolono mi wejść. W pierwszym przedziale zobaczyłam świecznik z siedmioma lampami, który wyglądał bogato i chwalebnie, także stół z chlebami pokładnymi i ołtarz kadzenia i kadzielnicę. Wszystkie urządzenia tego przedziału miały wygląd najczystszego złota i odbijały postać tego, który wszedł do tego miejsca. Zasłona, oddzielająca te oba przedziały wyglądała chwalebnie. Była z różnych kolorów i materiałów, z piekną obwódką, z wyszytymi postaciami ze złota, przedstawiającymi aniołów. Zasłona była podniesiona i zobaczyłam drugi przedział. Zobaczyłam w nim arkę, mającą wygląd najczystszego złota. Brzeg wokół wieka arki był przepięknie wykonany, przedstawiając korony. Było to ze szczerego złota. W arce były kamienne tablice zawierające dziesięć przykazań. Na każdym krańcu arki był piękny cherub z rozpostartymi nad nią skrzydłami. Ich skrzydła były wzniesione wysoko i dotykały się ponad głową Jezusa, gdy stał przy arce. Ich oblicza były zwrócone ku sobie i spoglądali w dół na arkę, przedstawiając cały anielski zastęp, spogladający z zainteresowaniem na prawo Boga. Pomiędzy cherubinami stała zlota kadzielnica. A gdy modlitwy świętych wznosiły się z wiarą ku Jezusowi, a on ofiarował je swemu Ojcu, z kadzielnicy unosił się słodki zapach. Wyglądał jak dym o najpiękniejszych kolorach. Nad miejscem gdzie stał Jezus, przed arką, widziałam nadzwyczaj jasną chwałę, na którą nie mogłam patrzeć. Wyglądała jak tron gdzie mieszka Bóg. Gdy kadzidło unosiło się do Ojca, wspaniała chwała przemieszczała się z tronu Ojca na Jezusa, a z Jezusa spływała na tych, których modlitwy niczym wonne kadzidło unosiły się w górę. Światło i chwała w ogromnej obfitości zostało wylane na Jezusa i zacieniło ubłagalnię, a obłok chwały napełnił świątynię. Nie mogłam dłużej patrzeć na chwałę. Nie może opisać jej żaden język. Byłam przytłoczona i odwróciłam się od majestatu i chwały sceny.

        Pokazano mi Świątynię na ziemi, która składała się z dwóch przedziałów. Podobna była do tej w niebie. Powiedziano mi że to była ziemska Świątynia, odbicie niebiańskiej. Sprzęty pierwszego przedziału ziemskiej Świątyni były podobne do tych, które były w pierwszym przedziale niebiańskiej. Zasłona była podniesiona i spojrzałam do Najświętszego i zobaczyłam w nim te same sprzęty, jakie znajdowały się w Najświętszym Świątyni niebiańskiej. Kapłani odprawiali służbę w obydwóch przedziałach ziemskiej. W pierwszym przedziale służył każdego dnia w roku, ale do Najświętszego wchodził tylko raz w roku, by ją oczyścić z grzechów, które tam zostały wniesione. Widziałam, że Jezus służył w obydwóch przedziałach niebiańskiej Świątyni. Wszedł do niebiańskiej świątyni z ofiarą własnej krwi. Ziemscy kapłani byli odwołływani przez śmierć, dlatego też nie mogli długo wykonywać długo; ale Jezus, widziałam, jest kapłanem na zawsze. Przez dary i ofiary, przynoszone do ziemskiej Świątyni, dzieci Izraela miały się uchwycić zasług mającego nadejść Zbawiciela. W mądrości Boga, szczegóły tych czynności dano nam, abyśmy patrząc na nie, zrozumieli dzieło Jezusa w niebiańskiej Świątyni.

        Przy ukrzyzowaniu, gdy Jezus umierał na Golgocie, zawołał, Wykonało się, zasłona przybytku rozerwała się na dwoje, od góry aż do dołu. Miało to pokazać że służba w ziemskiej Świątyni skonczyła się na zawsze i że Bóg nie będzie już więcej spotykał się z kapłanami w ich ziemskim przybytku, aby przyjmować ich ofiary. Wówczas już była przelana krew Jezusa, który miał osobiście służyć w niebiańskiej Świątyni. Jak kapłani w ziemskiej Świątyni wchodzili raz w roku do Najświętszego, by oczyścić Świątynię, tak Jezus, na koniec 2300 dni z ksiegi Daniela 8 r. wstąpił do Najświętszego w niebiańskiej w 1844 roku, by dokonać ostatecznego pojednania dla wszystkich, którzy chcieli skorzystać z jego pośrednictwa i oczyścić świątynię.

Kierują do Księga Wy???cia rozdział 25-28; Księga Kapłańska rozdział 16; 2 Księga Królewska 2:11; Księga Daniela 8:14; Ewangelia Mateusza 27:50-51; List do Hebrajczyków rozdział 9; Apokalipsa rozdział 21

Udają się zawartość



Rozdział 28

Poselstwo Trzeciego Anioła

        Gdy zakończyła się służba Jezusa w miejscu Świętym i przeszedł do Najświętszego, i stanął przed arką zawierającą prawo Boga, wysłał innego potężnego anioła na ziemię z trzecim poselstwem. Umieścił pergamin w ręce anioła i gdy zstąpił na ziemię w mocy i w majestacie, ogłosił straszne ostrzeżenie, najsraszliwszą groźbę, jaka kiedykolwiek była dana ludziom. To poselstwo zostało zaplanowane w celu ochronienia dzieci Boga i wskazanie im godziny pokuszenia i męki przed nimi. Anioł powiedział, Będą musieli podjąć zacięty bój z bestią i jej obrazem. Jedyna ich nadzieja na życie wieczne, to nie ugiąć się. Choć ich życie jest zagrożone, muszą mocno chwycić się prawdy. Nastepującymi słowami trzeci anioł zakończył swe poselstwo, Tu jest cierpliwość świętych, tu są ci, którzy zachowują przykazania Boga i wiarę Jezusa. Gdy powtarzał te słowa, wskazywał na niebiańską Świątynię. Umysły wszystkich, którzy przyjmą to poselstwo, kierowane są do Najświętszego miejsca, gdzie Jezus stoi przed arką, dokonując ostatecznego wstawiennictwa za tych wszystkich, dla których trwa jeszcze łaska oraz za tych, którzy w niewiedzy złamali prawo Boga. Pojednanie to dokonuje się za sprawiedliwych zmarłych, jak i sprawiedliwych żyjących. Jezus czyni pojednanie za tych, którzy zmarli, nie otrzymawszy światła odnośnie przykazań Boga, zgrzeszyli nieswiadomie.

        Potem, gdy Jezus otworzył drzwi do Najświętszego, zobaczono światło o Sabacie i lud Boga był próbowany i badany jak dzieci Izraela dawniej, aby widzieć czy zachowują jego prawo. Widzialam trzeciego anioła, wskazującego w górę, pokazującego rozczarowanym drogę do Najświętszego w Świątyni niebiańskiej. Podążyli za Jezusem wiarą do Najświętszego. Znaleźli tam Jezusa, a radość i nadzieja zakwitły znowu. Widziałam, jak spogladali wstecz, przeglądając przeszłość, od głoszenia powtórnego przyjścia Jezusa, aż do upływu czasu w 1844 roku. Dostrzegli wyjaśnienie swego rozczarowania i ponownie ożywiła ich radość i pewność. Trzeci anioł oświecił przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, i zrozumieli, że Bóg rzeczywiście prowadził ich swoją tajemniczą opatrznością.

        Przedstawiono mi, że ostatki podążały za Jezusem do Najświętszego miejsca i zobaczyły arkę, ubłagalnię i urzeczeni zostali ich chwałą. Jezus podniósł wieko arki i zobaczyli kamienne tablice z wypisanymi na nich dziesięcioma przykazaniami. Zauważyli żywe wypowiedzi; cofnęli się z drżeniem, gdy wsród dziesięciu świętych nakazów, ujrzeli czwarte przykazanie, otoczone aureolą chwały, świecące jaśniejszym światłem niż pozostałe dziewięć. Nie znaleźli niczego, co by informowało ich że Sabat jest zniesiony lub zamieniony na pierwszy dzień tygodnia. Brzmi tak samo, jak wtedy, gdy było wypowiedziane ustami Boga w uroczystym i strasznym majestacie, przy blasku błyskawic i huku grzmotów, jak wtedy, gdy zostało zapisane jego własnym, świętym palcem na kamiennych tablicach. Sześć dni będziesz pracował i wykonywał wszelką swoją pracę, ale siódmego dnia jest Sabat Pana, Boga twego. Zdumieli się, widząc jaką troską otoczono dziesięć przykazań. Zobaczyli je zlożone w pobliżu Jehowy, zacienione i chronione jego świętością. Widzą że deptali czwarte przykazanie dekalogu, a przestrzegali dnia wprowadzonego przez pogan i papistów, zamiast dnia uświęconego przez Jehowę. Upokorzyli się przed Bogiem, opłakując swoje przeszłe przestępstwa.

        Widziałam, jak w kadzielnicy dymiło kadzidło, gdy Jezus ofiarował swe wyznania i modlitwy swojemu Ojcu. A gdy się wznosiło, na Jezusie i na ubłagalni spoczęło jasne światło; a szczerzy, modlący się, będący zasmuceni ponieważ odkryli, że byli przestępcami prawa Bożego, byli pobłogosławieni i oblicza ich zajaśniały nadzieją i radością. Przyłączyli się do dzieła trzeciego anioła i podnieśli głosy, głosząc uroczyste ostrzeżenie. Początkowo niewielu przyjmowało poselstwo, lecz oni z energią nadal rozgłaszali to ostrzeżenie. Następnie widziałam wielu przyjmujących poselstwo trzeciego anioła i łączączych swe głosy z tymi, którzy pierwsi głosili ostrzeżenie, wywyższyli Boga przestrzeganiem jego uświęconego dnia odpoczynku.

        Wielu z tych, którzy przyjęli trzecie poselstwo, nie miało doświadczenia w dwóch poprzednich poselstwach. Szatan wiedział to i skierował na nich swe złe oko, aby ich zniszczyć; ale trzeci anioł skierował ich do Najświętszego miejsca i ci, którzy mieli doswiadczenie w poprzednich poselstwach, wskazywali im drogę do niebiańskiej Świątyni. Wielu widziało w poselstwach anielskich doskonały łańcuch prawdy i z radością przyjmowali je. Przyjęli je w ich kolejności i podążali za Jezusem wiarą do niebiańskiej świątyni. Poselstwa te przedstawiono mi jako kotwica do trzymania ciała. Jednostki które przyjmą je i zrozumieją, będą chronione od wielu zwiedzeń Szatana.

        Po wielkim rozczarowaniu w 1844 roku, Szatan i jego aniołowie zajęli się gorliwie zastawieniem sideł by rozbić wiarę ciała. Wpływał na umysły jednostek mających osobiste doświadczenie w tych sprawach. Mieli pozór pokory. Zmienili pierwsze i drugie poselstwo i wskazywali na przyszłość jako ich wypełnienie, inni cofali się w przeszłość, twierdząc że się spełniły. Te jednostki przyciągały umysły niedoświadczonych i obalali ich wiarę. Niektórzy badali Biblię, próbować zbudować swą własną wiarę, niezależną od ciała. Szatan cieszył się z tego wszystkiego, ponieważ wiedział, że ci, którzy odłączą się od kotwicy, będą pod wpływem różnych błędów i będa miotani wiatrami nauk. Wielu z tych, którzy przewodzili w pierwszym i drugim poselstwie, zaparli się ich, wskutek czego w całym ciele nastąpił podział i rozproszenie. Widziałam wtedy Wm. Millera. Wyglądał na zmieszanego i pochylił się ze smutkiem i bólem nad swym ludem. Widział społeczność, która w 1844 roku była zjednoczona i miłująca się, a utraciła swoją wzajemną miłość, sprzeciwiając się sobie. Widział jak popadają znowu w zimny, odstępczy stan. Troska zżerała jego siły. Widziałam, jak kierujący mężowie obserwują Wm. Millera i obawiają się, że może przyjąć trzecie poselstwo anielskie i przykazania Boga. Gdy chciał skierować się ku światłu z nieba, ci mężowie ułożyli plan, aby odwieść jego umysł. Widziałam jak ludzki wpływ wywierano aby zatrzymać jego umysł w ciemności i zachować jego wpływ wśród nich. W końcu Wm. Miller podniósł swój głos przeciwko światłu z nieba. Zbłądził, nie przyjmując poselstwa, które całkowicie wyjaśniłoby jego rozczarowanie oraz wylałoby światło i chwałę ma przeszłość, które ożywiłoby jego wyczerpane siły, rozjaśniło jego nadzieję i doprowadziłoby go do uwielbienia Boga. Lecz skłonił się ku ludzkiej mądrości, zamiast boskiej, a będąc podłamany żmudną pracą w dziele swego Mistrza, podeszły wiekiem, nie był już odpowiedzialny tak, jak ci, którzy go od prawdy odwiedli. Oni są odpowiedzialni i grzech spoczywa na nich. Gdyby Wm. Miller mógł ujrzeć światło trzeciego poselstwa, wtedy wiele rzeczy, które wydawały mu się ciemne i tajemnicze, zostałyby wyjaśnione. Jego bracia okazywali mu tak głęboką miłość i zainteresowanie, iż sądził że nie może oderwać się od nich. Jego serce skłaniało się ku prawdzie; ale popatrzył na swoich braci. Sprzeciwili się. Czy w tej sytuacji mógłby rozstać się z tymi, którzy stali u jego boku i ramię w ramię zwiastowali przyjście Jezusa? Uważał, że na pewno nie wprowadzą go w błąd.

        Bóg tolerował to, że Miller dostał się pod władzę Szatana i śmierć zapanowała nad nim. Ukrył go w grobie przed tymi, którzy nieustannie odciągali go od Boga. Mojżesz popełnił błąd tuż przed wejściem do ziemi obiecanej. Widziałam, że tak samo zbłądził Wm. Miller, gdy był już blisko wejścia do niebiańskiego Chanaanu, pozwalając, by jego wpływ wykorzystany został przeciwko prawdzie. Doprowadzili go do tego inni. Inni muszą ponieść za to odpowiedzialność. Lecz aniołowie strzegą cennych prochów tego sługi Boga i na głos ostatniej trąby powstanie.

Kierują do Księga 20:1-17, 31:18; 1 List do Tesaloniczan 4:16; Apokalipsa 14:9-12

Udają się zawartość



Rozdział 29

Mocna Platforma

        Widziałam grupę, która stała dobrze strzeżona i mocno, nie popierając tych, którzy usiłowali obalić ustaloną wiarę ciała. Bóg z aprobatą patrzył na nią. Pokazano mi trzy stopnie - jeden, drugi i trzeci - poselstwa pierwszego, drugiego i trzeciego anioła. Anioł powiedział, Biada temu, który poruszy blok lub zachwieje szpilką w tych poselstwach. Prawdziwe zrozumienie tych poselstw jest życiowo ważne. Los dusz zależy od tego, w jaki sposób zostaną przyjęte. Ponownie poprowadzono mnie przez te poselstwa i ujrzałam, jak drogo zapłacił lud Boga za swe doświadczenie. Uzyskał je przez wiele cierpień i surową walkę. Bóg prowadził ich naprzód krok za krokiem, aż postawił ich na pewnej, nienaruszalnej platformie. Widziałam wtedy, jak pojedyńcze osoby zbliżały się do platformy i badały jej fundamenty przed wejściem. Niektórzy z radością niezwłocznie wstępowali na nią. Drudzy zaczęli wynajdywać w położonym fundamencie platformy uchybienia. Chcieli dokonać ulepszeń i dopiero wtedy platforma byłaby bardziej doskonała, a ludzie znacznie szczęśliwsi. Inni zaczęli schodzić z niej i badać, odkryli wadę w niej, twierdząc że jest źle zbudowana. Jednak widziałam, ze prawie wszyscy mocno stali na platformie, napominając tych którzy zeszli, do zaprzestania swoich narzekań, gdyż to Bóg jest mistrzem budowlanym i to przeciwko niemu walczą. Wymienili cudowne dzieło Boga, które przyprowadziło ich do mocnej platformy i jak wspólnie prawie wszyscy wznosili oczy ku niebu, głośno wielbiąc Boga. To wzruszyło niektórych z tych, którzy narzekali i opuścili platformę i z pokorą ponownie wstąpili na nią.

        Zostałam wrócona do głoszenia pierwszego przyjścia Chrystusa. Jan został posłany w duchu i mocy Eliasza, aby przygotować Jezusowi droge przyjścia. Ci, którzy odrzucili świadectwo Jana, nie mieli pożytku z nauk Jezusa. Ich sprzeciw wobec ogłoszenia jego pierwszego przyjścia, postawił ich tam, gdzie nie byli w stanie przyjąć najmocniejszego dowodu, że jest Mesjaszem. Szatan doprowadził tych, którzy odrzucili poselstwo Jana by szli jeszcze dalej, a mianowicie do odrzucenia i ukrzyżowania Jezusa. Czyniąc to, doprowadzili oni siebie do tego, że nie mogli przyjąć błogosławieństwa w dniu Pięćdziesiątnicy, które nauczyłoby ich drogi do niebiańskiej Świątyni. Rozdarcie zasłony przybytku, wskazywało na to, że żydowskie ofiary i obrządki nie będa już dłużej przyjmowane. Złożona została wielka Ofiara i zaakceptowana, a Duch Święty, który zstąpił w dniu Pięćdziesiątnicy, skierował umysły uczniów z ziemskiej świątyni na niebiańską, dokąd wszedł Jezus przez swoją, własną krew, aby wylać na uczniów dobrodziejstwa swojego pojednania. Żydzi natomiast pozostawieni zostali w zupełnej ciemności. Utracili całe światło, które mogli mieć odnośnie planu zbawienia i nadal ufali w bezużyteczne ofiary i dary. Niebiańska świątynia zajęła miejsce ziemskiej, jednak nie mieli żadnej wiedzy o drodze do niebiańskiej.

        Wielu ze zgrozą spogląda na postępowanie Żydów wobec Jezusa, w odrzuceniu i ukrzyżowaniu go. Gdy czytają historię o haniebnym znęcaniu sie nad nim, myślą, że kochają Chrystusa i nie zaparliby się go jak Piotr, czy nie ukrzyżowaliby go jak Żydzi. Lecz Bóg, który doświadczył ich wyznaniowego współczucia dla swego Syna, bada ich i dokonał testu tej miłości jaką wyznawali dla Jezusa.

         Całe niebo z największym zainteresowaniem pilnowało przyjęcia poselstwa. Lecz wielu z tych, którzy wyznawali, że miłują Jezusa i ronili łzy, gdy czytali historię o krzyżu, zamiast przyjąć poselstwo z zadowoleniem, jest pobudzanych gniewem i wyśmiewają dobre nowiny o powrocie Jezusa, oświadczając, że jest zwiedzeniem. Nie mieli społeczności z tymi, którzy umiłowali pojawienie, nienawidzili ich, usuwając ich z kościołów. Ci, którzy odrzucili pierwsze poselstwo, nie mogli mieć pożytku z drugiego i nie doznali dobrodziejstwa krzyku o północy, który miał ich przygotować, by wiarą weszli z Jezusem do Najświętszego miejsca w niebiańskiej Świątyni. Wskutek odrzucenia dwóch poprzednich poselstw, nie mogli już dostrzec żadnego światła w poselstwie trzeciego anioła, które wskazuje drogę do Najświętszego. Widziałam że nominalne kościoły, tak, jak Żydzi ukrzyżowali Jezusa, ukrzyżowały te poselstwa i dlatego też nie mają żadnego poznania na temat ruchu uczynionego w niebie, czy drogi do Najświętszego, oraz nie moga mieć pożytku z odbywającego się tam wstawiennictwa Jezusa. Podobnie jak Żydzi, którzy ofiarowali swe bezużyteczne ofiary, tak i oni ofiarują bezużyteczne modlitwy do przedziału, który Jezus już opuścił, a Szatan, uradowany zwiedzeniem wyznaniowych naśladowców Chrystusa, umacnia ich w swej pułapce, prowadzi umysły tych wyznających Chrystian do siebie i działa całą swą mocą, znakami i zwodniczymi cudami. Jednych oszukuje w ten, a drugich w inny sposób. Ma różne zwiedzenia przygotowane, by oddziaływać na różne umysły. Niektórzy z przerażeniem spoglądają na jedno zwiedzenie, a chętnie przyjmują inne. Niektórych Szatan zwodzi spirytyzmem. Zjawia się też jako anioł światłości i rozpowszechnia swój wpływ po całym kraju. Kościoły popadają w pychę i myślą że Bóg tak cudownie dla nich działa, podczas gdy jest to inny duch Umrze znowu i pozostawia koscioły i świat w gorszym stanie, niż przedtem.

        Widziałam, że Bóg posiada szczere dzieci wsród nominalnych adwentystów oraz upadłych kościołów i słudzy i lud zostaną wywołani z tych kościołów i z radością przyjmą prawdę. Szatan wie o tym i nim zabrzmi głośne wołanie trzeciego anioła, wywoła w tych religijnych ciałach podniecenie, aby ci, którzy odrzucili prawdę, mogli myśleć, że Bóg jest z nimi. Ma nadzieję zwieść uczciwych i doprowadzić ich do mniemania, że Bóg nadal działa w kościołach. Jednak światło będzie świecić, i każdy uczciwy zostawi upadłe kościoły i zajmie stanowisko z resztką.

Kierują do Ewangelia Mateusza rozdział 3; Dzieje Apostolskie rozdział 2; 2 List do Tesaloniczan 2:9-12; 2 List do Koryntian 11:14; Apokalipsa 14:6-12

Udają się 30. Spirytyzm
Szczyt strony
Udają się zawartość
Download